Szamanka załatwiła Kurskiego. Witek na premiera. Żona Ziobry śledzona przez Ziobrę #OnetAudio
Nie ma lepszego dowodu na to, że PiS jest formacją mistyczną, nie zaś cyniczną. Oto okazuje się, że za odwołaniem cynika Jacka Kurskiego z posady prezesa TVP stoi główna partyjna mistyczka Janina Goss, niezrównana zbieraczka ziółek i parzycielka naparów. Ta szamanka PiS jest dobrym duchem Jarosława Kaczyńskiego od czasów, gdy — jeszcze przed erą kina moralnego niepokoju — próbował on swych sił w obrazie dla zbuntowanej młodzieży „O dwóch takich, co ukradli księżyc”. Goss nigdy kariery w filmie nie próbowała — większość zawodowego życia spędziła jako radca prawny w łódzkiej spółdzielni spożywców „Społem”.
Jedyne co łączy ją z kinem dla młodzieży to nieoficjalny partyjny pseudonim „Tekla” — od imienia, które w kreskówce o pszczółce Mai nosi dość odpychająca pajęczyca. Jedno się zgadza — w PiS wszyscy się „pani mecenas” boją, jak pszczoły bały się Tekli. Długi staż u boku prezesa, bezwzględna lojalność, a nade wszystko stałe zaopatrywanie go w ziołowe mikstury i odciągające promieniowanie kasztany — to wszystko pozwoliło jej wykończyć już niejednego zawodnika. Ostatnim był Antoni Macierewicz, który chciał się panoszyć w łódzkim PiS, traktowanym przez szamankę jako własne księstwo.
Kurski musiał upaść na głowę — i nieprzeciętnie się obić — skoro zdecydował się na konflikt z szamanką. A zdecydował się: w sierpniu odwołał szefa łódzkiego oddziału TVP3 Błażeja Kronica, który był wskazany przez Goss. Co więcej, Kurski osobiście pofatygował się do Łodzi, żeby na spotkaniu w TVP dobitnie oświadczyć, że decyzji nie zmieni nawet, gdyby chciał go zmusić sam Jarosław Kaczyński. Mówiliśmy, że się porządnie obił, prawda? Staroświecka i anachroniczna na co dzień Goss okazała się tym razem zaskakująco postępowa. Zupełnym przypadkiem zdobyła — nie bójmy się tego powiedzieć: wyczarowała — nagranie z tego spotkania. I razem ze zdrowotnymi naparami sprezentowała je Kaczyńskiemu. Finał znamy — „Kura” rozpaczliwie szuka pracy, rozpuszczając pogłoski, że będzie ministrem cyfryzacji. Prawda jest taka, że na razie Kaczyński nie chce go nawet wpuścić na korytarz na Nowogrodzkiej, gdzie miłośniczka geranium ma stałą przepustkę. Pani Janino, twórcy „Stanu Wyjątkowego” — Andrzej Stankiewicz z Onetu i Renata Grochal z „Newsweeka” — gratulują skuteczności taśmowej mistyki. Może już Pani odpuścić nakłuwanie kukiełki kurczęcia.
Żeby zostać ministrem cyfryzacji Kurski musiałby najpierw odebrać tę fuchę Mateuszowi Morawieckiemu, bo formalnie to szef rządu i jego Kancelaria Premiera odpowiadają za cyfryzację. Inna rzecz, że Kurski ma nawet dalej idące ambicje — chce obalić Morawieckiego. Włączył się w bunt przeciwko premierowi, którego motorem jest minister od państwowych spółek Jacek Sasin. Spiskowców jest zresztą więcej — także była premier Beata Szydło, szef MON Mariusz Błaszczak czy marszałek Sejmu Elżbieta Witek.
Atakują Morawieckiego za błędy, które mogą się przyczynić do porażki wyborczej PiS — chodzi głównie o zbyt późne zakupy węgla. Morawiecki w odpowiedzi atakuje Sasina, podkreślając, że to on odpowiada za spółki energetyczne, paliwowe i gazowe, które drastycznie podnoszą ceny, jednocześnie pławiąc się w rekordowych zyskach. Na razie Kaczyński premiera nie wymieni, bo kryzys energetyczny nie dotarł jeszcze do portfeli wszystkich Polaków. Jednak jeśli jesienią lub zimą ludzie będą wściekli, to Morawiecki może stracić fotel. Podczas dyskusji na ostatnim posiedzeniu Komitetu Politycznego PiS jako potencjalni następcy najczęściej wskazywani byli Mariusz Błaszczak i — to nowość — Elżbieta Witek, przyjaciółka nienawidzącej premiera Beaty Szydło.
Przy okazji byłby to triumf Zbigniewa Ziobry, który od lat stara się — też pod rękę z Szydło — wysadzić z fotela Morawieckiego. Renata Grochal wydała właśnie biografię Ziobry i opowiada w „Stanie Wyjątkowym”, o co gra nadprokurator. A gra o to, co po Morawieckim. I po Kaczyńskim. Cały odcinek do wysłuchania w aplikacji Onet Audio.
Create your
podcast in
minutes
It is Free