Coraz rzadziej pojawiają się tu moje wpisy bo przez ostatnie tygodnie przechodzę zmianę paradygmatu, czyli że zaczynam inaczej postrzegać rzeczywistość. Dlatego najlepszym sposobem śledzenia tego, gdzie akurat "ideowo" jestem jest śledzenie mnie (nomen omen) na Facebooku.
Dziś zajmiemy się autosabotażem. Udowodnię Ci, że czegoś takiego nie ma a potem wspomnę parę słów o tym jak go wyeliminować. Brzmi logicznie, żeby usuwać coś co nie istnieje, prawda?
No właśnie, tu dochodzimy do elementu pierwszego, czyli założenia bazowego. Scott Adams, który stworzył komiks "Dilbert" ma swój model, który jest świetny i który stosuję w pracy ze sobą i ludźmi. Model nazywa się 3D vs 2D.
Jeśli założymy - a takie jest powszechne założenie - że jako ludzie jesteśmy logiczni, racjonalni to wynika z tego prosty wniosek, że powinniśmy postępować w sposób rozsądny. 2D tym samym oznacza, że rządzi Tobą rozsądek i logika. Czyli kora mózgowa - najmłodsza część mózgu. Z punktu widzenia modelu 2D autosabotaż, owszem, istnieje. Wiesz przecież, że czasami (lub często) nie robisz tego, co dla Ciebie dobre a robisz to, co Ci nie służy. Tak więc postępujesz nielogicznie i nierozsądnie - czyli sabotujesz siebie.
Model 3D mówi nam, że rządzą nami emocje i odczucia a "logiką" i "racjonalnością" jedynie usprawiedliwiamy swoje wybory. Mówiąc inaczej, model 3D mówi nam, że możemy być logiczni i racjonalni, mamy taką możliwość, ale przez większość czasu nie jesteśmy. Tak jak od małego dziecka nikt rozsądny (hihihi...) nie wymaga tego, żeby było logiczne - nie możemy wymagać tego również od dorosłych.
Model 3D pokazuje nam, że tak naprawdę rządzą nami skojarzenia. I to jest ten moment, kiedy porozmawiamy sobie o Zasadzie Przyjemności.
Chcesz mi kolo powiedzieć, że nie jesteśmy racjonalni?
Zasada przyjemności mówi, że jak każda istota żywa uciekamy od tego co kojarzymy z bólem i kierujemy się w stronę tego, co kojarzymy z przyjemnością. Czyli - od bólu do przyjemności. Oczywiście przyjemność nie musi być od razu orgazmem czy nirwaną - czasami przyjemnością jest mniejszy ból czyli mniejsze zło. Wystarcza.
Jeśli zwrócisz teraz uwagę na niezwykłą subtelność z jaką posługuję się językiem to zobaczysz, że użyłem słowa "tego co kojarzymy z bólem lub przyjemnością." Bo jako gatunek bardzo kreatywny sami potrafimy nadawać znaczenia. Dlatego masz kogoś kto panicznie boi się wysokości i kogoś, kto skacze hobbystycznie ze spadochronem. Masz kogoś komu przyjemność sprawia rzyganie z wysiłku i kogoś, komu przyjemność sprawia rzyganie z przejedzenia. Pokaż mi kogoś kto czegoś nie cierpi a ja znajdę Ci kogoś, kto to samo uwielbia.
Tak więc Zasada Przyjemności działa na zasadzie skojarzeń. I jest binarna - to takie trudne słowo, żebyś kojarzył mnie z kimś wiele mądrzejszym niż jestem. Binarność oznacza, że albo jest plus albo minus, albo białe albo czarne, albo zero albo jedynka.
Zasada Przyjemności daje Ci albo światło zielone albo światło czerwone. I prowadzi nas bezpośrednio do tego co nazywamy podświadomością. A dlaczego? A dlatego, że większość skojarzeń i znaczeń nadajemy podświadomie. Dlatego padamy potem - również podświadomie - ich ofiarami.
Nie to żebym się znał ale ta pani chyba cierpi... Czy coś...
Zrób teraz bardzo, ale bardzo proste ćwiczenie. Ci którzy ze mną pracują znają je doskonale - zrób je proszę z tej prostej przyczyny, że rozumienie zawsze przegrywa z "wiedzeniem", dlatego że rozumienie jest intelektualne czyli jest w głowie a wiedzieć jest w ciele, czyli w podświadomości.
Widzisz, wygadałem się, że to ciało jest naszą podświadomością - więc pozwól mi i pozwól sobie na to, że to udowodnię. Za chwilkę zamkniesz oczy i zwracając uwagę na swoje odczucia w ciele (szczególnie korpus i gardło) pomysł o kimś kto jest Ci bardzo, bardzo bliski. Zwróć uwagę na to jak i gdzie to czujesz. Doskonale! A teraz dokładnie to samo ale pomyśl o kimś kogo nie cierpisz.
Gotowe?
Jeśli zrobiłeś to ćwiczenie to wiesz już, że obie te osoby czujesz inaczej i w innych miejscach w...
view more