Do mego serdecznego Syna Pana Battisty [Soresiny]
Drogi Synu w Chrystusie, przyjmij moje pozdrowienia.
Otrzymałem Twój list i nie mogę zaniedbać, aby nie odpowiedzieć Ci co najmniej pozdrowieniami i paroma słowami.
Było moim pragnieniem widzieć, jak stale wzrastasz w doskonaleniu się. Dlatego też było dla mnie jakby pchnięciem sztyletem w serce, kiedy przypadkowo dowiedziałem się, że choć nieświadomie lub po prostu bez złego zamiaru i nie złośliwie – nie zrealizowałeś w pełni moich oczekiwań tak, jak tego pragnąłem.
Mój ból był znacznie większy, ponieważ Twoje niedociągnięcia powodowały smutek innych i raniły mnie bardziej niż te, które dotyczyły mnie osobiście. Ja natomiast czerpię większą satysfakcję z Twoich cnotliwych czynów względem innych, niż raczej z tych, które odnosiłyby się do mnie. Postępując w ten sposób będziesz widziany jako ten, który posiada większą cnotę kierując się szlachetnym posłuszeństwem, zachowując identyczny zapał w stosunku do przełożonych tak podczas ich obecności jak i podczas ich nieobecności, co więcej, zachowując się wobec innych dokładnie tak, jakbyś zachowywał się wobec Twoich przełożonych.
Wielką radością dla św. Pawła było stwierdzić, iż Koryntianie odkryli, że on świadczył prawdziwie o nich przez Tymoteusza i Tytusa[i]. Podobnie, jeśli inni odkryją w Tobie prostolinijnego, gorliwego człowieka, całkowicie oddanego apostołowaniu w pozyskaniu innych dla Chrystusa, nie przestraszonego głosem namiętności lub pokus, ale raczej prowadzącego cnotliwe i zrównoważone życie tak w tumulcie [życia] jak i w chwilach pogodnych i przyjaznych – jeśli zobaczą w Tobie przychylny portret, jaki Ci nakreśliłem, wówczas możesz być pewien, że staniesz się przyczyną mojej doskonałej radości. Jeśli zaś postąpisz inaczej, zadasz mi śmiertelny ból.
Chcę Ci coś powiedzieć, drogi Panie Battista. Doszły mnie niepokojące wiadomości, że w stosunku do Ojca Przełożonego nie zachowujesz się z całą prostotą, tak jak to czyniłeś w stosunku do mnie, ale, że jesteś dwulicowy, gdy masz z nim do czynienia. To oczywiście, złamało moje serce i gdybym do końca wierzył tym wiadomościom, to sprawiłyby mi one o wiele większe cierpienie.
Niestety! Cóż powinienem myśleć o Tobie, gdybyś tak zachowywał się naprawdę? Kimże mógłbym się szczycić, gdybyś rzeczywiście popełnił taki błąd? Zaprawdę, jesteś jedynym, którego noszę w mym sercu jako źródło wszelkiej radości. Biada mi, jeśli wszystkie moje dzieci tak mało dbają o moje szczęście! Czy nie byłoby lepiej dla mnie, gdybym ich nigdy nie zrodził, niż raczej patrzeć, jak upadają?
Co czyniłeś, Ty Dionizosie, Ty Tymoteuszu i Ty Tytusie ze swoim Pawłem? Zawsze mieliście w Waszych sercach miłość i prawdziwą obecność Waszego Ojca [Pawła] i nie mieliście żadnej innej myśli, jak tylko ukontentować Go. Niestety! Biada mi. Nie jest tak wcale w moim przypadku.
Jeśliby ktoś inny mnie zwodził w ten sposób. Ale jeżeli byłby to Pan Battista, któremu powierzyłem wszystko najlepsze, co posiadam, gdyby to właśnie on uczynił, byłoby to dla mnie zbyt ciężkie do przyjęcia.
Pozwól mi powiedzieć i zapewnić Cię w obliczu Chrystusa, że jeśli chcesz, możesz uczynić mnie szczęśliwym i sprawisz mi radość, gdy będę wiedział, że zachowujesz się szczerze i z prostotą wobec każdego.
Jaką masz korzyść, zadając mi cierpienia? Co uzyskasz szkodząc sobie i dręcząc mnie? Co zyskasz spadając z wyżyn, które już osiągnąłeś? Obiecuję Ci, że Jezus Ukrzyżowany wyniesie Cię do takiego stopnia doskonałości, że inni synowie św. Pawła będą patrzeć na Ciebie ze świętą zazdrością. Stanie się tak pod warunkiem, że zawsze – co będzie dla mnie zaszczytem – w każdym człowieku będziesz widział, tak, moją prawdziwą twarz.
Jeśli od tego momentu nie spostrzegę w Tobie radykalnej zmiany i jeśli nie pójdziesz w tym kierunku, abyś widząc innych przełożonych, mógł zawsze widzieć mnie (i widząc mnie lub tych, którzy mnie reprezentują, tak we mnie, jak i w innych, będziesz widzieć prawdziwą osobę Jezusa Chrystusa – pasterza Twej duszy) i jeśli nie będziesz usiłował być szczerym, pokornym i cnotliwym w stosunku do mnie i do innych tak, jak wobec Jezusa Chrystusa – nie będę zadowolony z Ciebie i będę błagał Jezusa Ukrzyżowanego, aby mnie zabrał z tego świata, bym nigdy więcej nie doznał podobnej udręki.
Jeśli nadal będziesz trwał w błędzie, spowodujesz, że uwierzę, iż byłeś odpowiedzialny za swe dawne błędy. Doprawdy, Twoje przeszłe, obecne i przyszłe zachowania sprawią, że uwierzę, iż Jezus Chrystus chce, abym umarł zostawiając upadłe i mniej niż prawe dzieci.
Tak, wystarczy, jestem pewien, że choć popełniałeś błędy, i to złośliwie, nie będziesz zbaczał już nigdy więcej [z drogi Pana], ale staniesz się otwarty i szczery zarówno w stosunku do Pana Giacomo Antonio [Morigii] jak i wszystkich innych. Błagam Cię, całe moje szczęście spoczywa w Tobie.
Bądź pokorny wobec wszystkich![ii] Nie ustawaj w pomaganiu innym czynienia postępów i nie izoluj się od innych, jeśli chcesz, bym uwierzył, że Twoja pokora jest rezultatem Twojej miłości i posłuszeństwa wobec mnie, niż raczej wewnętrznego gniewu. Przypomnij mnie mojemu ukochanemu Panu Dionisio [de Sesto], wiernemu Giovanniemu Giacomo [de Caseis], pokornemu Panu Francesco [Crippa], miłującemu cierpienia Giovanniemu Antonio [Berna], mojemu serdecznemu Giovanniemu Antonio i Tommaso [Dati], schorowanemu Panu Camillo [Negri], porywczemu Righetto [Ulderigo Groppelli] i prostemu człowiekowi – Panu Corrado [Bobbia]
Przekaż moje pozdrowienia także Panu Fillipo i Panu Janico, Panu Modesto i jego żonie, Panu Bernardo [Omodei] i jego dzieciom, bratankowi Pana Giovanniego Antonio [Berna] i mojemu miłemu Panu Baldassarre [Medici], Panu Giovanniemu Pietra [Besozzi] i wszystkim innym. W moim imieniu poproś moich Czcigodnych Ojca Przełożonego i Ojca Bartolomeo [Ferrari], aby Cię pobłogosławili.
Nie mam zamiaru pisać do nich, gdyż sam Chrystus napisze w ich sercach, niczego im nie zalecam, gdyż od tej chwili oni sami są odpowiedzialni za wszystko.
Oby mi Chrystus zapewnił zadowolenie w Tobie.
Guastalla, 11 czerwca 1539 r.
Twój Ojciec w Chrystusie, Antoni Maria, kapłan.
Create your
podcast in
minutes
It is Free